Ratownicy musieli przeprowadzić tzw. triage – czyli segregację poszkodowanych. Każdego oznaczyli jednym z kolorów, które wskazywały na jego stan – czy wymaga natychmiastowej pomocy i ewakuacji czy też może poczekać na transport.

Czerwonym kolorem oznacza się osoby wymagające natychmiastowej ewakuacji, żółtym – osoby, które mogą czekać na pomoc dłuższy czas, zielonym – osoby, których stan wskazuje, że nie zostały poszkodowane.

Zdarza się również, że trzeba daną osobę oznaczyć kolorem czarnym. To osoby nieprzytomne, które nie oddychają i ich szanse na przeżycie są prawie żadne.

W takiej sytuacji ratownicy najpierw pomagają osobom oznaczonym kolorem czerwonym. Gdyby się najpierw zajmowali poszkodowanymi z czarnym kolorem, ryzykowaliby, że każda z osób „czerwonych” wkrótce stanie się też „czarną”.

– Oczywiście do tej katastrofy nie doszło naprawdę. Było to zdarzenie symulowane, które rozpoczęło praktyczną część V Maltańsko-Strażackich Manewrów Ratowniczych – tłumaczy Mariusz Zawada, komendant kęckiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej, który pięć lat temu pierwszy raz zorganizował rywalizację ratowników. – Serdecznie dziękuję panu Andrzejowi Nyczowi, szefowi „Klimorsu”, dzięki któremu na terenie jego zakładu mogliśmy przeprowadzić nocne ćwiczenia. Zadanie nocne zostało przeprowadzone w dobry sposób. Na miejscu podsumowaliśmy działania ratowników. Na każdego czekał też ciepły posiłek.

Nazajutrz, na ratowników czekały cztery symulowane zdarzenia, przygotowane przez zawodowców z kęckiego oddziału MSM. Rywalizowało dziesięć drużyn, natomiast kobieca drużyna gospodarzy wystartowała, by jedynie sprawdzić swoje umiejętności (wyniki prezentujemy na str. 2).

Pierwsze zadanie – przy urzędzie miasta w Kętach u jednego z przechodniów doszło do zatrzymanie krążenia. Ratownicy musieli mu pomóc, korzystając z automatycznego defibrylatora zewnętrznego.

Drugie zadanie – w Porąbce, przy targowisku doszło do wypadku samochodowego. Ratownicy musieli pomoc dwóm poszkodowanym, w tym jednemu wymagającemu natychmiastowej ewakuacji śmigłowcem.

Do trzeciego zdarzenia doszło w lesie, w pobliżu drogi na Hrobaczą Łąkę. Tam musieli pomóc drwalowi, który piłą odciął sobie kończynę.

Czwarte zadanie, to wypadek w stadninie koni w Wilamowicach. Kursantkę poniósł koń – doznała urazu miednicy i głowy. Tu też ratownicy musieli wykazać się swoimi umiejętnościami.

– Staramy się zadania przygotować tak, by jak najbardziej odzwierciedlały rzeczywistość – to, z czym spotykamy się na co dzień – tłumaczy Mariusz Zawada. – Takie manewry to nic innego jak ćwiczenia koordynacji pewnych działań służb ratowniczych. Maltańczycy to służba stricte medyczna. Jednostki OSP wspierają krajowy system ratowniczo-gaśniczy. Spotykamy się na różnych zdarzeniach drogowych l ratowniczych, więc te ćwiczenia są po to, żeby ta współpraca układała się jak najlepiej. Manewry to również integracja, nawiązanie kontaktów z ratownikami z różnych części kraju.

Ćwiczenia ratownicze zakończyła Msza św. odprawiona w niedzielę 21 września przez ks. Mikołaja Szczygła, kapelana kęckich maltańczyków.

W rywalizacji maksymalnie można było zdobyć 134 punkty.

Kolejne miejsca zajęły następujące zespoły:

  1. OSP Bestwina – 132
  2. OSP Wilamowice – 125
  3. OSP Kobiernice – 124
  4. OSP Kęty Podlesie – 121
  5. OSP Kęty – 118
  6. MSM Krosno – 115 oraz MSM Nysa – 115
  7. OSP Łodygowice – 114
  8. OSP Kalna – 113
  9. MSM Warszawa – 107

Nieklasyfikowana drużyna MSM Kęty zdobyła 132 punkty.

– Piąte manewry – nasz mały jubileusz. Chcieliśmy go więc urozmaicić i w sobotę 20 września, na rynku w Kętach zorganizowaliśmy Maltański Dzień Promocji Zdrowia – dodaje Mariusz Zawada. – Można było oddać krew w ambulansie, obejrzeć pokaz psów z grupy ratowniczo-poszukiwawczej OSP w Kętach. Było z nami także Beskidzkie Zrzeszenie Sportowo-Rehabilitacyjne „Start” z Bielska-Białej. Przez cały czas nasi wolontariusze pokazywali jak udzielać pierwszej pomocy – każdy mógł się nauczyć bądź sprawdzić swoje umiejętności.

Zakon Maltański jest obecny w Polsce od ponad 900 lat. Skupia katolików, którzy działają pod hasłem: „Obrona wiary i pomoc potrzebującym”.

Honorowym patronem V Manewrów i towarzyszącego mu Maltańskiego Dnia Promocji Zdrowia był Przemysław Drabek, wiceprzewodniczący rady miasta w Bielsku-Białej.

– Takie spotkania są bardzo ważne dla nas wszystkich. Często się boimy zareagować, przezwyciężyć lęk przed działaniem, a każdy z nas ma obowiązek udzielenia pomocy ofiarom różnych zdarzeń. Dlatego żeby przezwyciężyć ten lęk, trzeba trenować, trzeba ćwiczyć – mówi Przemysław Drabek. – Każda reakcja jest lepsza niż jej brak. Znaczącą pomocą dla nas wszystkich są automatyczne zewnętrzne defibrylatory AED. Byłoby dobrze gdyby takie urządzenia znalazły się we wszystkich miejscach dużych skupisk ludzi, ale jednocześnie, by w pobliżu znajdowały się osoby, które potrafią z takiego urządzenia korzystać.

Zdjęcia:
V Maltańsko-Strażackie Manewry Ratownicze
Maltański Dzień Promocji Zdrowia w Kętach

bielsko.gosc.pl

Udostępnij