Niektórzy mogliby pomyśleć, że to strata czasu, lecz miło nam było usiąść do stołu z innymi mieszkańcami naszych Kęt. Przez te kilka godzin oddaliśmy siebie innym. Nie liczył się wtedy telefon ani praca domowa. Ważne było dla nas to, czy każdy spróbował strażackiej grochówki, napił się barszczu lub skosztował wigilijnego karpia.

Z mocą „kęckiej młodzieżówki” głośno śpiewaliśmy kolędy. Staraliśmy się, by każdy na spotkaniu siedział z uśmiechem na twarzy. Pamiętaliśmy również o tym, jak ważna jest rozmowa. Zamieniliśmy słowo ze wszystkimi obecnymi, chociażby przy łamaniu się opłatkiem. Dzięki temu atmosfera była wspaniała!

Udostępnij